Witam.
Dzisiaj z rana potwierdziłem zamówienie do betoniarni, i po chwili miałem telefon, że się ładują i lecą na Myślibórz.
Zamówiłem 2,5m3 suchego klasy B20 z dodatkami przyspieszającymi wiązanie oraz wytracanie wilgoci, z uwagi na temperaturę, która oscylowała w okolicach 1-2*C
W oczekiwaniu na beton, podnieśliśmy folie, która spełniła swoje zadanie. Nie było co prawda opadów, gdyż folia na wierzchu była nietknięta.
Beton wysypany na plandece, aby w razie potrzeby wykorzystać go w całości bez zbędnych kawałków ziemi, piasku czy gliny. Wyliczenia okazały się poprawne, i pozostało jakieś 3 taczki chudziaka, który został rozsypany by nie pozostała kupka w jednym miejscu, której po stwardnieniu byśmy już nie rozbili tak łatwo.
Po odsunięciu ziemi folia została wywinięta na zewnątrz i przygnieciona aby nie przeszkadzała w pracach. Nie ściągałem całej foli, z uwagi na to, że na fajrant ponownie została przytwierdzona do szalunków, aby jeszcze dzisiejsza noc i oczekiwanie na jutrzejszy beton było to zabezpieczone przed ewentualnymi opadami deszczu i śniegu.
Beton ułożony na suchym podłożu. Po przygotowaniu przymiaru, zaczęliśmy wrzucać mieszankę do wykopu, po czym została ubita naprędce wykonaną "babą" z dostępnych pod ręką materiałów, i następnie sukcesywnie całość była zagęszczona i w miarę potrzeb gdzieniegdzie podsypane, aby powierzchnia była wszędzie na taką samą wysokość, czyli 30cm na gotowca.
Po wrzuceniu całości pod ławy i wyrównaniu powierzchni pozostałą część przewieźliśmy w miejsce stóp kominowych i procedura byłą dokładnie taka sama, czyli ubicie, wyrównanie i wywalenie nadmiaru.
Jeśli chudziaka mam w pobliżu wykopu to na miarę możliwości przerzucam go łopatą. W dalsze miejsca przewożę go taczką. Przy zmarzniętej ziemi mogłem dojeżdżać bardzo blisko krawędzi deski, bez większych obaw, że coś się obsunie.
Jeśli jednak wykonywane [prace są w temperaturach normalnych nie można sobie na to niestety pozwolić, i należy albo mocno uważać i kontrolować sytuację, albo wystarczy zrobić sobie z kawałka dechy rozpórkę , którą wciskamy na szerokość wykopu po czym dokładnie w to miejsce podjeżdżamy taczką. Mamy wtedy pewność, że nic się nie rozwali i nie przestawi.
Jeśli jednak z jakiegoś powodu uszkodzimy krawędź szalunku, to naprawa czy poprawka niestety zajmie chwilę czasu, i niestety nie ograniczy się do wciśnięcia dechy na miejsce. Musimy dany odcinek zdemontowawszy, łącznie z palikami, po czym wybrać ziemie tyle ile potrzeba i paliki bijemy w nowe miejsca.
Na koniec po wyrównaniu stóp kominowych ponownie folię, która tym razem przytwierdziłem tackerem, również z drugiej strony.
Folia w dniu jutrzejszym będzie trwale usunięta przed wrzuceniem do wykopów zbrojenia, i wyrównany beton nie będzie niczym przykryty.
Plan na jutro to z samego rana przetransportowanie gotowych zbrojeń, powiązanie ich w wykopie i przyspawanie bednarek. Do związania 4 narożniki i 4 połączenia, co daje w sumie ok 70 wiązań. No i czekamy na beton.
Do jutra
Dzisiaj z rana potwierdziłem zamówienie do betoniarni, i po chwili miałem telefon, że się ładują i lecą na Myślibórz.
Zamówiłem 2,5m3 suchego klasy B20 z dodatkami przyspieszającymi wiązanie oraz wytracanie wilgoci, z uwagi na temperaturę, która oscylowała w okolicach 1-2*C
W oczekiwaniu na beton, podnieśliśmy folie, która spełniła swoje zadanie. Nie było co prawda opadów, gdyż folia na wierzchu była nietknięta.
Beton wysypany na plandece, aby w razie potrzeby wykorzystać go w całości bez zbędnych kawałków ziemi, piasku czy gliny. Wyliczenia okazały się poprawne, i pozostało jakieś 3 taczki chudziaka, który został rozsypany by nie pozostała kupka w jednym miejscu, której po stwardnieniu byśmy już nie rozbili tak łatwo.
Po odsunięciu ziemi folia została wywinięta na zewnątrz i przygnieciona aby nie przeszkadzała w pracach. Nie ściągałem całej foli, z uwagi na to, że na fajrant ponownie została przytwierdzona do szalunków, aby jeszcze dzisiejsza noc i oczekiwanie na jutrzejszy beton było to zabezpieczone przed ewentualnymi opadami deszczu i śniegu.
Beton ułożony na suchym podłożu. Po przygotowaniu przymiaru, zaczęliśmy wrzucać mieszankę do wykopu, po czym została ubita naprędce wykonaną "babą" z dostępnych pod ręką materiałów, i następnie sukcesywnie całość była zagęszczona i w miarę potrzeb gdzieniegdzie podsypane, aby powierzchnia była wszędzie na taką samą wysokość, czyli 30cm na gotowca.
Po wrzuceniu całości pod ławy i wyrównaniu powierzchni pozostałą część przewieźliśmy w miejsce stóp kominowych i procedura byłą dokładnie taka sama, czyli ubicie, wyrównanie i wywalenie nadmiaru.
Jeśli chudziaka mam w pobliżu wykopu to na miarę możliwości przerzucam go łopatą. W dalsze miejsca przewożę go taczką. Przy zmarzniętej ziemi mogłem dojeżdżać bardzo blisko krawędzi deski, bez większych obaw, że coś się obsunie.
Jeśli jednak wykonywane [prace są w temperaturach normalnych nie można sobie na to niestety pozwolić, i należy albo mocno uważać i kontrolować sytuację, albo wystarczy zrobić sobie z kawałka dechy rozpórkę , którą wciskamy na szerokość wykopu po czym dokładnie w to miejsce podjeżdżamy taczką. Mamy wtedy pewność, że nic się nie rozwali i nie przestawi.
Jeśli jednak z jakiegoś powodu uszkodzimy krawędź szalunku, to naprawa czy poprawka niestety zajmie chwilę czasu, i niestety nie ograniczy się do wciśnięcia dechy na miejsce. Musimy dany odcinek zdemontowawszy, łącznie z palikami, po czym wybrać ziemie tyle ile potrzeba i paliki bijemy w nowe miejsca.
Na koniec po wyrównaniu stóp kominowych ponownie folię, która tym razem przytwierdziłem tackerem, również z drugiej strony.
Folia w dniu jutrzejszym będzie trwale usunięta przed wrzuceniem do wykopów zbrojenia, i wyrównany beton nie będzie niczym przykryty.
Plan na jutro to z samego rana przetransportowanie gotowych zbrojeń, powiązanie ich w wykopie i przyspawanie bednarek. Do związania 4 narożniki i 4 połączenia, co daje w sumie ok 70 wiązań. No i czekamy na beton.
Do jutra
Niemożliwe nie istnieje...